Fury - Usyk 2. Rachunki nie zostały wyrównane. Jednogłośna decyzja
Ołeksandr Usyk wygrał jednomyślną decyzją sędziów z Tysonem Furym w rewanżowym pojedynku o tytuł niekwestionowanego mistrza świata. Ukraiński bokser potwierdził swoją klasę, nie pozostawiając Brytyjczykowi złudzeń, kto był lepszy w tej rywalizacji.
2024-12-22, 00:50
Fury - Usyk. Ukrainiec znów lepszy od "Króla Cyganów"
Zdobył wszystko jako amator, zdobył wszystko w dwóch najbardziej prestiżowych kategoriach wagowych jako zawodowiec. Ołeksandr Usyk wielokrotnie przekonywał wszystkich, że jego miejsce w historii boksu jest wśród najlepszych. Wielu mówiło, że przejście do wagi ciężkiej jest błędem, że brakuje mu gabarytów, siły ciosy, że przyjdzie brutalna weryfikacja. I rzeczywiście, przyszła, jednak nie dla Ukraińca, a dla wszystkich tych, którzy wątpili w Usyka.
Sobotnia walka w Rijadzie nie zostawiła już żadnych złudzeń. Tyson Fury odgrażał się, że chce rewanżu za majową porażkę, zapowiadał, że jest przygotowany, w pełni przepracował okres przygotowawczy i ma sposób na rywala. W swoim stylu opowiadał, że nie boi się i skończy walkę przed czasem.
Stało się inaczej. Jak przebiegał ten pojedynek? Brytyjczyk zaczął nieźle, widać było, że jest przygotowany. Usyk nie pozostawał mu jednak dłużny, umiejętnie skracał dystans, trafiał częściej, jednak fajerwerki w tym pojedynku nigdy nie zostały odpalone - kilka rund podkręciło napięcie, ale ani jeden ani drugi pięściarz nie znalazł się w prawdziwych tarapatach, nie byliśmy świadkami nokdaunu lub ciosów, które wstrząsnęłyby zawodnikami.
Fury próbował ciosów podbródkowych, mieszał uderzenia na korpus z próbami uderzeń na górę, ale defensywa Ukraińca była bez zarzutu, a do tego kilka razy świetnie kontrował. Walka była wyrównana, ale to Fury musiał pokazać tu więcej, by wróciły do niego mistrzowskie pasy. Nie był w stanie - zgodnie z przewidywaniami, Ukrainiec podkręcał tempo, w końcówce cały czas wyglądał dobrze, nie tracił głowy, realizował swój plan taktyczny. Umiejętnie akcentował swoją przewagę na koniec każdej rundy, trafiał częściej i mocniej.
REKLAMA
Można było zastanawiać się, czy arbitrzy nie będą próbowali zakrzywić rzeczywistości i doprowadzić do tego, by wymarzona dla organizatorów trylogia miała sens. Nic z tego - ostatecznie wszyscy trzej arbitrzy punktowi zadecydowali, że wynikiem oddającym to, co działo się w ringu, było 116:112 dla Usyka. I w zasadzie trudno się z nimi nie zgodzić - obrona mistrzowskiego tytułu pokazała, że Ukrainiec potrafi między linami zrobić dosłownie wszystko, nie robią na nim wrażenia gabaryty rywala, jego technika, umiejętności czy strategia. Nie wyprowadziły go z równowagi nawet nieczyste zagrania, których kilka razy próbował Brytyjczyk. To nie mogło zmienić wyniku i tylko obnażało, ile frustracji powodowała walka z nieuchwytnym rywalem.
Co jeszcze może zrobić Usyk? Bezpośrednio po walce o możliwość rewanżu prosił go Daniel Dubois, możemy więc spodziewać się, że niedługo panowie po raz kolejny skrzyżują rękawice. Czy w przypadku Usyka ma to sens? W pierwszej walce tych pięściarzy doszło do kontrowersji związanych z ciosem, po którym Ukrainiec przywitał się z deskami, a który miał być zadany poniżej pasa. Po raz kolejny krytycy mistrza mieli pożywkę, twierdząc, że od porażki uratowali go sędziowie. Być może znów będzie okazja, by przekonać nieprzekonanych - to jednak mocno naciągana teoria.
W tym momencie można przyznać jasno, że Usyk osiągnął w boksie wszystko, co tylko można sobie wymarzyć. Niepokonany w 23 zawodowych walkach, odprawiający z kwitkiem każdego, z kim wychodził do ringu, bez porażki od ponad 15 lat. Przeszedł tę grę na wszystkich możliwych poziomach i nic już tego nie zmieni.
- Suzuki Boxing Night. Julia Szeremeta wróciła w wielkim stylu. Jej rywalka była bezradna
- Paryż 2024. Wielki gest Usyka. Mistrz wsparł złotego medalistę igrzysk
- Mike Tyson - Jake Paul. "Bestia" wróciła na ring. Nokautu tym razem nie było
Źródło: PolskieRadio24.pl/Paweł Słójkowski
REKLAMA
REKLAMA