Pięć lat od brexitu. Bilans zysków i strat na minus

- W wyniku brexitu gospodarka ucierpiała, ale rząd w Londynie nie zmieni gwałtownie relacji z Unią - mówi profesor Anand Menon, szef londyńskiego think tanku UK in a Changing Europe. Pięć lat temu Wielka Brytania opuściła Wspólnotę.

Adam Dąbrowski

Adam Dąbrowski

2025-01-31, 15:16

Pięć lat od brexitu. Bilans zysków i strat na minus
Brexit. Podsumowanie po 5 latach. Foto: Shutterstock/Pit Stock

Brexit. Gdzie spowodował największe straty?

Wydany z tej okazji raport instytutu podkreśla dwie sfery, na które brexit wpłynął szczególnie negatywnie. - Po pierwsze - handel towarami. Eksport i import są na słabym poziomie. Jedyne możliwe wyjaśnienie to bariery, które pojawiły się po wyjściu z Unii. Drugi obszar to inwestycje. Są wyraźnie niższe już od czasu referendum z 2016 roku - podkreśla rozmówca Polskiego Radia.

Raport "Archiwum brexitu: od referendum do resetu" zaznacza, że pobrexitowe bariery i utrudnienia w handlu doprowadziły do stopniowego osłabienia gospodarki, choć nie sprawdziły się najbardziej katastrofalne prognozy przeciwników wyjścia z Unii, wieszczące natychmiastowe załamanie. Biuro Odpowiedzialności Budżetowej (OBR) - ciało doradzające rządowi, ale od niego niezależne - ocenia, że na dłuższą metę import i eksport po brexicie będą o około 15 proc. niższe, niż gdyby kraj pozostał w Unii. Według tej samej analizy wydajność spadnie o 4 proc.

"Królestwo może skorzystać na umowach handlowych z krajami poza Unią, ale większość analiz pokazuje, że bezpośrednie zyski będą ograniczone" - pisze w raporcie Jonathan Portes z King's College London, autor rozdziału poświęconemu wpływowi brexitu na gospodarkę. Tak samo prognozuje Biuro Odpowiedzialności Budżetowej.

Odmienne regulacje szansą dla Wielkiej Brytanii

Anand Menon zastrzega jednocześnie, że pewną szansą dla brytyjskiej gospodarki jest fakt, że Królestwo może teraz wprowadzać inne regulacje i przepisy niż Unia, na przykład w obszarze sztucznej inteligencji. Dyrektor think thanku Eurointelligence Wolfgang Munchau zwracał niedawno uwagę w "Financial Times", że wspólnota zdecydowała się restrykcyjnie kontrolować AI, a Londyn chciałby przyciągnąć takie inwestycje. - To jest pewna szansa, choć będzie to trudne, biorąc pod uwagę fortunę, jaką na AI wydają Amerykanie - podkreśla rozmówca brytyjskiego korespondenta Polskiego Radia.

REKLAMA

Z drugiej strony ekonomiści podkreślają, że teoretyczna możliwość odejścia Brytyjczyków od unijnych regulacji jest ograniczona przez fakt, że Unia pozostaje największym partnerem Królestwa. Tworzenie produktów niespełniających unijnych standardów dla wielu będzie nieopłacalne, bo zamknęłoby unijny rynek zbytu.

Choć zeszłoroczny wzrost był poniżej oczekiwań, to Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w tym roku brytyjska gospodarka będzie trzecią najlepiej rozwijającą się wśród krajów grupy G7. Raport UK in a Changing Europe zwraca uwagę, że wzrost poziomu imigracji po brexicie pomógł zmniejszyć szkody dla gospodarki. To paradoks, bo jednym z celów brexitu było ograniczenie imigracji, a badania pokazują, że większość zwolenników rozstania z Unią dziś jest niezadowolona z faktu, iż napływu ludzi nie udało się zmniejszyć.

Delikatna kwestia Irlandii Północnej

Osobny temat to delikatna kwestia Irlandii Północnej. By uniknąć twardej granicy między północą i Republiką, niebezpiecznej z powodów politycznych i szkodliwej gospodarczo, Londyn i Unia wypracowały kompromis. W Belfaście i Derry obowiązuje część unijnych regulacji, a region de facto pozostaje we wspólnym rynku dla towarów.

REKLAMA

To jednak oznacza, że w przyszłości wyostrzyć może się kontrast między tą częścią Zjednoczonego Królestwa a Anglią, Walią i Szkocją. Jeśli Unia zmieni niektóre regulacje, Irlandia Północna będzie musiała za nimi podążyć, a reszta Królestwa nie. Oprócz efektów gospodarczych i handlowych barier wewnątrz Królestwa, to także delikatna kwestia symboliczna, w regionie rozrywanym nie tak dawno temu przez krwawy konflikt.

Nowy lewicowy rząd mówi o "resecie" relacji z Unią, ale jednocześnie utrzymuje "czerwone linie" swoich konserwatywnych poprzedników. Mówi "nie" powrotowi do unii celnej i jednolitego rynku, choćby dlatego, że wymagałoby to od Londynu koordynowania regulacji z Unią. Eksperci są jednak zgodni, że ma to cenę: usunięcie głównych pobrexitowych barier nie będzie możliwe.

- Biorąc pod uwagę te czerwone linie, wydarzyć się może jedynie wygładzanie kantów. Nie nastąpi fundamentalna zmiana umowy odziedziczonej po Borisie Johnsonie - podkreśla Anand Menon.

Czytaj także: 

Źródło: Polskie Radio/AD/kor/AM

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej