Afera w szpitalu MSWiA. Reagują ministrowie i NFZ
Najpierw darowizna na działającą przy szpitalu fundację, dopiero wtedy nowoczesne leczenie trzustki w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA - o takiej praktyce informują po śledztwie Rynek Zdrowia i Wirtualna Polska. Pacjenci musieli wpłacać po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Takie oczekiwania formułował prof. Marek Durlik. Lekarz się z tym nie kryje i twierdzi, że wszyscy w szpitalu wiedzieli o tej praktyce. Kierownictwo placówki odcina się od tej praktyki, kontrolę wszczęły resort zdrowia i NFZ, a MSWiA skierowało sprawę do CBA.
2025-04-07, 09:13
Operacja robotem Da Vinci. Lepsza, droższa, bez refundacji
Chodzi o możliwość operacji nowoczesnym robotem medycznym Da Vinci. Gwarantuje on większą precyzję i mniejszą inwazyjność zabiegu. Skraca się czas rekonwalescencji. Podczas operacji chirurg steruje ramionami robota, które zakończone są precyzyjnymi narzędziami chirurgicznymi o średnicy kilku milimetrów. Nie przenoszą drgań ręki, a posiadają większy zakres ruchów niż ludzka dłoń. Sam operator, sterując robotem, widzi obraz w 3D i jakości HD, dzięki czemu może dostrzec więcej szczegółów.
Operacja przy wykorzystaniu robota jest droższa. Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje operacje trzustki, ale tylko klasyczną metodą. Zgodnie z prawem różnicę w wycenie pokrywa szpital.
20 tys. zł na fundację przed operacją
Prof. Marek Durlik to jeden z najbardziej znanych lekarzy w Polsce. Nazywany jest "Bogiem od trzustki", podejmuje się leczenia tam, gdzie inni lekarze rozkładają ręce. Przez kilkanaście lat był dyrektorem Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Dziś szefuje Klinice Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii w PIM MSWiA (szpital od 2023 r. przekształcono w państwowy instytut).
Profesor prowadzi też praktykę prywatną. Koszt takiej wizyty to ponad 1 tys. zł. "Wizyta, jak dowiadujemy się od byłych pacjentów Durlika, zazwyczaj bywała krótka. Durlik mówił, by przyjść w najbliższym możliwym terminie na Wołoską (siedziba PIM MSWiA), aby ustalić termin operacji" - wskazuje "Rynek Zdrowia". Przy okazji pacjenci dowiadywali się, że operację można wykonać klasycznie lub z wykorzystaniem robota, co wiąże się z koniecznością wpłacenia ok. 20 tys. zł na fundację. Chodzi o Fundację przy Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Nazwa może być myląca, bo fundacja nie podlega szpitalowi. "Jednocześnie na terenie szpitala wiszą plakaty zachęcające do wpłat na fundację. Jeden z nich jest tuż przed wejściem do kliniki, którą kieruje prof. Marek Durlik" - czytamy.
REKLAMA
Prof. Durlik: wszyscy w PIM MSWiA wiedzieli
Jak się okazuje, lekarz nie tylko nie wypiera się tej praktyki, ale twierdzi, że "wszyscy w szpitalu wiedzieli o tym, że proszono pacjentów o wpłaty", w tym obecny dyrektor PIM MSWiA prof. Piotr Suwalski.
Jak wyjaśnia, szpital doświadczał bardzo poważnych problemów finansowych i program robotowy mógł z tego względu zostać zawieszony - ze szkodą dla pacjentów. - Za ustną zgodą ówczesnego dyrektora prof. Waldemara Wierzby, potwierdzoną na zebraniu ordynatorów klinik, zaczęliśmy zbierać pieniądze dla fundacji na zakup potrzebnych instrumentów - powiedział Durlik. Wpłaty miały być przeznaczane na jednorazowe końcówki do robota. Jak czytamy, w 2022 r. instrumenty te kosztowały ok. 12,5 tys. zł. - Tu nic nie było tajne, mówiliśmy pacjentom otwarcie o sytuacji, wiedział o tym cały zespół kliniki - powtarza Durlik.
Opłaty za operację trzustki. Lekarz nie czuje się winny
Lekarz przekonuje, że jeśli przemawiały za tym względy medyczne, to robotem byli operowani też pacjenci, którzy nie wpłacili "darowizny". Jego zdaniem. wpłat można było dokonywać przed zabiegiem, ale i po zabiegu i nikt zaś nie weryfikował. Ustalenia dziennikarskiego śledztwa świadczą o czym innym.
Profesor przyznał, że według polskiego prawa nie powinno się pobierać żadnych pieniędzy od pacjentów, ale to "błędny mechanizm". Jednocześnie stwierdził, że nie ma poczucia, iż robił coś złego, i jako lekarz kierował się dobrem pacjenta. - Być może zabrakło jasnej informacji, że chodziło o dobrowolną wpłatę. Pewnie dałoby się to lepiej zakomunikować. Ale jestem chirurgiem przyzwyczajonym do prostych, nawet lapidarnych, komunikatów - ocenił. Zapewnił, że nie wziął z wpłat od pacjentów ani złotówki.
REKLAMA
"W 2023 r. fundacja na tzw. działalność statutową - czyli głównie wsparcie PIM MSWiA - przekazała 2,4 mln zł. 1,65 mln zł wydano na narzędzia na blok operacyjny robotyki na potrzeby Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii, czyli oddziału kierowanego przez Durlika" - zauważa "Rynek Zdrowia". Fundacja finansowała też wyjazdy kadry naukowej na zagraniczne konferencje, dała pieniądze na remont dachu i zakup łóżek dla Kliniki Kardiologii. Kupowała nawet papier do ksero dla szpitala i ekspresy do kawy dla lekarzy.
Ruszają kontrole. Sprawa trafiła do CBA
Sprawa będzie miała dalszy ciąg. - Jako minister nadzorujący działanie fundacji zlecę przeprowadzenie kontroli - zadeklarowała minister zdrowia Izabela Leszczyna. Sam szpital podlega MSWiA. Wiesław Szczepański, wiceminister odpowiedzialny za nadzór nad PIM MSWiA, określa zachowanie prof. Durlika jako skandaliczne i etycznie nie do obrony. Czy doszło do zachowania o charakterze korupcyjnym, oceni już, po zgłoszeniu z MSWiA, Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Szpital, który rozlicza operacje z funduszem, nie może pobierać dodatkowych opłat od pacjentów. To nielegalne - podkreśla z kolei wiceszef NFZ Miłosz Anczakowski.
W samym PIM MSWiA dyrekcja twierdzi, że nie miała pojęcia o procederze i zapowiada "konsekwencje służbowe proporcjonalne do stwierdzonych nieprawidłowości". Podkreśla też, że placówka nie jest w żaden sposób powiązana z fundacją, choć jak wskazuje "Rynek Zdrowia", "fundacja ma swoją siedzibę przy ul. Wołoskiej 137 w Warszawie, tak samo jak PIM MSWiA", a "we władzach fundacji są wieloletni byli i obecni pracownicy szpitala MSWiA".
Koniec z pobieraniem dodatkowych opłat za operacje
"Dyrekcja PIM MSWiA w trybie natychmiastowym podjęła wszelkie działania mające na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i zapobieżenie możliwości wystąpienia podobnych wydarzeń w przyszłości" - przekazano w oświadczeniu.
REKLAMA
Profesor Marek Durlik w rozmowie z dziennikarzami zaznaczył, że "dziś już pacjentów o pieniądze nikt nie prosi". Dyrektor rozpisał postępowanie na narzędzia do robota i tych już nie brakuje.
- Trzustka z drukarki 3D - polskie osiągnięcie na światową skalę
- Rak trzustki. Naukowcy odkryli cząsteczkę hamującą jego rozwój
Źródła: Rynek Zdrowia/fc/kor
REKLAMA
REKLAMA