Nerwowa reakcja Morawieckiego na pytanie dziennikarki TVP. "Będzie proces"

Pytanie o prokuratorskie śledztwo w sprawie kampanii "Stop Russia Now" wytrąciło byłego premiera Mateusza Morawieckiego z równowagi. Polityk PiS zapytany przez Justynę Dobrosz-Oracz z TVP Info, czy był przesłuchiwany, odparł: "a co pani powie o swoich kontaktach z panem Rubcowem?". Dziennikarka zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu.

2024-12-17, 20:25

Nerwowa reakcja Morawieckiego na pytanie dziennikarki TVP. "Będzie proces"
- A co pani powie o swoich kontaktach z panem Rubcowem? - zapytał dziennikarkę TVP Info Justynę Dobrosz-Oracz były premier Mateusz Morawiecki. Foto: PAP/Piotr Nowak/X/tvp.info

Nerwowa reakcja Morawieckiego

Do zaskakującej wymiany zdań między byłym premierem a dziennikarką TVP Info doszło po tym, jak Justyna Dobrosz-Oracz zapytała Mateusza Morawieckiego, czy był już przesłuchiwany w prokuraturze w sprawie kampanii "Stop Russia Now". - Jest to postępowanie, czy to jest nieprawda? - dopytywała Dobrosz-Oracz byłego premiera. - A co pani powie o swoich kontaktach z panem Rubcowem? - zapytał z kolei Morawiecki. Dziennikarka zaprzeczyła jakimkolwiek kontaktom i zapowiedziała proces.

Podczas kolejnego spotkania Dobrosz-Oracz kilka razy wezwała polityka do przeprosin za te "oszczercze sugestie". Poinformowała również, że sprawa jest w prokuraturze i złożyła doniesienie z Patrykiem Michalskim, dziennikarzem Wirtualnej Polski. - Należy zawsze dopytać, bo pani chyba podobnie się nazywała - zwrócił uwagę Morawiecki. Wówczas dziennikarka zaznaczyła, że "nie miała z panem Rubcowem żadnego kontaktu".

Kim jest Rubcow?

Przypomnijmy, Paweł Rubcow to rosyjski szpieg wywiadu wojskowego GRU. Został zatrzymany przez polskie służby w lutym 2022 roku. Na terenach przygranicznych miał prowadzić działania na rzecz rosyjskiego wywiadu. W 2023 roku został wydany Moskwie za zachodnich agentów. Następnie jego nazwisko zaczęło pojawiać się w politycznych sporach.

Antywojenna kampania "Stop Russia Now", realizowana za czasów rządu Mateusza Morawieckiego, miała kosztować nawet 70 milionów złotych. Jak ustalił portal Onet, duża część środków trafiła do firm powiązanych z ludźmi z otoczenia ówczesnego premiera i prezydenta. Prokuratura bada, czy doszło do nadużyć przy zlecaniu kampanii Bankowi Gospodarstwa Krajowego.

REKLAMA

Czytaj także:

tvpinfo.pl/wyborcza.pl/mg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej